poniedziałek, 5 listopada 2012

Rozdział 15

*** James i Alex ***
Siedzieliśmy w naszej sypialni ja sprawdzałam Facebook’a a James leżał na łóżku i myślał przynajmiej tak sądze że myślał bo oczy miał zamknięte .
- Kotku co powiesz no to zebyśmy odwiedzili mojego kumpla z dziecinstwa – spytał mnie nie otwierając oczu .
- Możemy odwiedzić , ale kiedy chcesz to zrobić ? – spytałam zainteresowana
- Może nawet dzisiaj bo nie wiem kiedy będziemy mieli następny dzień wolny .
- No dobra to iech będzie dzisiaj .
- To sbieraj się i pojedziemy .
Tak jak James mówił pojechaliśmy do jego kumpla . Mieszkał On kawalek od nas ale jego dzielinica nie była brzydka tak jak nie które w Los Angelse . Gdy tylko się zobaczyli żócili się sobie w ramiona .
- Tony , to jest moja dziewczyna Alex . – przedstawił mnie
- Alex a to jest Tony mój kumpel z przeszłośći
Tony był to facet o ciemnych oczach , i kruczoczarnych włosach . Był on postury podobny do Jamesa .
Chłopacy zaczeli rozmawiać na swoje tematy ja tylko siedziałam i słuchałam od czasu do czasu wtrancałam się ale to tylko na paręminut . Wogóle podczas tej rozmowy czułam się bardzo nie swojo ale naszczęść był James w którego wtulona byłam praktycznie przez caly czas .
Kiedy James „ poszedł na strone ” Tony zaczoł dotykać moich nóg i mówić mi bardzo dziwne rzeczy takie jagby chciał mi coś zrobić . I nadodatek cały czas gapił się na mnie jak bym była jakąś westawą w muzeum . Naszczęście James wrócił i pojechaliśmy do domu z czego bardzo sie ucieszyłam . Nie powiedzialm mu o tym co Tony mi robił , ale jak już bylismy w domu to w myślach powiedziałam że powiem Mu o tym wszystkim .
Usiedliśmy w kuchni przy stole bo nikogo nie było - aż dziwne- Kochanie moje szykowało nam deser lodowy a ja zebrałam sie na odwage żebym mu o tym powiedziec .
- James jak bylismy się u Tonego to on się do mnie dobierał
- Co jak ty możesz tak mówić. Mój kumpel nie zrobił by mi czegos takiego .
- To jak tak myśliż , to się grubo myliż - powiedziałm mu to prosto w twatrz- To jak mu tak ufasz to czemu jeszcze raz teraz do niego nie pojedziesz co ?
- A żebyś wiedziała że pojadę – tak jak powiedział wzioł kluczyki trzasnoł drzwiami i wyszedł.
Ja ze łzami w oczach poszłama do siebie usiadłam na balkonie patrzałam na gwaizdy ( było już je widać ) i zaczełam płakać .
***James***
Byłam bardzo wkurzony tym że Alex tak oskarżała mojego kumpla z przeszłości .
Gdy podjechalem pod jego dom , zaaparkowałam i poszłem pod drzwi i usłyszałem jak Tony rozmawia z kimś ” Jak James pojedzie w trase to Alex bedzie moja i przelece ją a póżniej powiem mu to wszystko jaki był ślepy że nie zauważył tego że do niej zarywam .
Te słowa strasznie mnie zdenerwowały nie chciało mi się patrzeci na jego wstrętoną morde więc wróciłem sie do domu i pszłem do naszej sypialni , zauważyłam ja jak siedziała na balkonie i patrzała w gwiazdy
- kochanie , przepraszam cię , ja podsłuchameł rozmowe Tonego i miałas racje , kochanie przepraszam cie – gdy tylko weszłe zaczełam
-Napradw , wierzyszmi
Nic niue odpowiedziałem tylko się do niej zbliżyłem i pocałowałem ją bardzo namietnie . Ale niestety przerwali nam Logan i Jagoda którzy przyszli pogadać i siedzieliśmy tak dłuszą chwile .
***Jagoda****
Bardzo wcześnie rano chłopaki zwołali ponoć ważne zebranie w salonie. Logan dotachał na kanape mnie,
Kendall Zuze, Carlos Izke a Alex, James i Daga sasmi jakoś doczłapali.
- Moje kochane niewiasty.- Zaczął James.
- Uuu… schodzi na poważny ton. Strach się bać.- Zadrwiła Daga.
- Tak, tak. Mniejsza.. Dzisiaj idziemy na imprezę od nas z wytwórni.- Oświadczył Kendall.
- Znooowu??!! Trzy miesiące temu byłaaa… jak se tego kaca przypomne to mi się rzygać chce.
- Daga!!! Nie psuj tego dziewczynom.
- Taka prawda.
- Mniejszaaa!!!! Macie ok osiem godzin żeby się wyszykować. O szesnastej wyjeźdzamy.- Powiedział twardo Logan.
Dla odmiany Iza i Zuza zrobiły śniadanie, pogadaliśmy do dziesiątej a potem przebraliśmy się i zaczęliśmy szykować.
Rzecz jasna nie mogło być inaczej że ja i Daga razem u nie w pokoju bo gdyby było inaczej to na pewno
któraś z nas nie byłaby sobą. Przez cały czas kiedy przechodziłśmy a to ode mnie z pokoju do pokoju Dgi i na
odwrót gęby się nam nie zamykały. Dziewczyna opowiadała mi o tym co to jest i jak to wygląda.
- W skrócie to bibka dla sław z tej wytwórni. Jedna rada- jak będziesz miała wybierać wytwórnie nie idź tam.
Uwirz, wiem co mówię, pół roku tam byłam jak dopiero moja kariera się rozkręcała.
- Dlaczego mam tam nie iść?- Spytałam zdziwiona.
- A chcesz codziennie wracać do domu na haju?- Odpowiedziała pytaniem.
- No nie.
- No właśnie. Ogólnie takie imprezy to nic szczególnego, przynajmniej dla mnie. W mojej wytwórni chodzę na takie
coś tylko jak muszę bo zwyczajnie mi się nie chce. Uwierz, taka sława i w ogóle jest fajna przez… ja wiem
trzy, tczery mieciące. Potem to niechciana ciąża.
- Ahaa… mniejsza, ja nawet jeszcze nie wiem czy będę sławna więc nie strasz i w ogóle. Jaką kiecki zakładasz?
- Hmm… czarnąwieczorową z tą grubąwsążką którą przyszałam, leginsy podspód i Vans’y. Tobie też radzę
nie ubierać mini i dwunastocentymetrowych szpil.- Powiedziała pokazując strój.
- Ja nawet takich nie mam!
- A ja i owszem. Zakładałam je jak byłam mniejsza.
- Czemu???
- A jak to wygląda? James Maslow i Krasnal Hetfield? Daj spokuj.- Powiedziała a ja wpadłam w śmiech.- A
Ty w co się uierzesz?- Dodała.
- No nie wiem, co polecasz?- Odpowiedziałam tradycyjnie pytaniem.
- Tę satynową kieckię, satynowe leginsy i… Conversy??
- Jakie butyy… Vansy, Conversy, co jeszcze?
- One są najwygodniejsze, nie pożałujesz jak mnie posłucha.. o kur…wa za dwadzieścia czwarta a my w rosole!
- O jaa, dobra, szybko przebiermy się i robimy szybki makijaż.- Poszłyśmy do łazienki, przebrałyśmy się i
zrobiłyśmy szybko makijaż. Na szczęście zdążyłyśmy. Wzięłyśmy dodatki i toreki i zeszłyśmy na dół. Chłopaki
oraz reszta dziewczyn czekali w samochodzach. W jednym jechałam ja, Daga, Logan, James i Kara a w drugim
Zuza, Kendall, Carlos, Alex i Iza. Kiedy dotarliśmy do wytwórni nie było gdzie zaparkować! W końcy chłopaki znaleźli
miejsca. Gdy weszłam do środka myślałam że padnę z wrażenia!!! Wielka sala, wszędzie złote płyty,
osiągnięcia gwiazd z wytwórnii (BTR i Daga też byli wymienieni) no i gwad w hu… . Impreza była przednia.
Szybko zaprzyjaźniłam się z paroma gwiazdami, potańczyłam z paroma ciachami, powznosiłam trochę toastów
i zauważyłąm że Aleś i Dadzia nie piją.
- Dziewczyny co tak stoicie? Drinki w dłoń i toast.- Powiedział mój Loganek. W jego głosie można było usłyszeć
że jest już lekko pijany.
- Taaaaa, i co jeszcze?- Spytała Alex.
- A kto was do domu odwiezie? Mikołaj na sanich?- Dodała Daga.
- Faaaajnie, byłyście grzeczne bo może dotaniecie od niego prezenty.- Powiedział Carlos dołanczając się do
nas. On był pijany po całości.
- Ty już nie pij bo całkiem ogupiejesz!- Powiedziała Alex a Daga się zaśmiała.
- Jak chcecie.- Odparł Logan i poszliśmy się bawić. Tak dobrze nie bawiłam się nigdy i Daga miała racje
żeby założyć takie a nie inne buty i leginsy. Bawiliśmy się tak dobrze że aż za bardzo się opiliśmy…
Po końcu imprezy Aleś odwiozła osoby które jechały z nią na imprezę a Daga które jechały z nią.
- Noo.. wysiadka..!- Powiedziała Daga i otworzyła nam drzwi.
- Nie tak głośno..!!!- Zaczął jęczeć James.
- Mówiłyśmy wam żebyście tyle nie pili!!!!!!!- Krzyczała na złość Alex. Jakoś wytarabaniliśmy się z samochodów
i poszłyśmy do domu. Od razu położyliśmy spać. Momentalnie odpłynęliśmy.
- Noooo…. wstawać śpiące królewny!!!!!!!!!!!!!!!- Krzyczała Dagmara.- Dziesiąta rano a ci śpią!!!
- Po takim kacu, dziwisz się?- Spytała Alex.
- No nie.- Odpowiedziała dziewczyna. Kiedy zeszliśmy na śniadnie na stole była taca z kanapkami i herbaty
miętowe.
- Pijcie, dobre na kaca.- Powiedziała Aleś.
- A wy z czego się chichracie?- Spytał Carlos.
- Wszyscy nawaleni jak meserszmit a ja i Daga „Maraton komedii”- Oświadczyła Aleś.
- Gwuźdź programu… „Och Karol 2″- Zachichotała Daga.
- Tsaaaa… wypuszczajmu ich częście na takie imprezy!- Powiedziała Alex a James zwymiotował na podłogę.
- I wycisnął gobke..- Powiedziała niebiekowłosa.
- Taaa…- Wymamrotał półżywy James. Potem Alex i Daga jakoś to posprzątały a my poszliśmy się położyć
bo nadal mnieliśmy niezłego kaca.

*** Logan ***
- Daga, wstawaj.- Powiedziałem.
- Nein.
- Do cholery wstawaj albo Cię za włosy wytarmosze z tego łóżka.
- A wogóle co tu robisz o… 02:30 rano? Normalni ludzie jeszcze o tej porze smacznie
śpią.- Spytała.
- Wstaniesz to Ci powiem.
- No przecież jużnie śpię!
- Dowiedź się dyskretnie kiedy Jagoda ma urodzin.
- Szóstego października.- Powiedziała chowając głowę w poduszkę.
- Ooo… dzięki.
- Ta, ta a teraz spadaj na bambus albo oberwiesz.
- Yy ta jasne. Przpraszam.- Powiedziałem i wyszłem z jej pokoju. Kiedy była godzina 7:30
a Jagoda wyszła z psem popudziłem wszystkich i zwołałem zebranie w kuchni.- Czy wiecie
po co zwołałem to zebranie?- Spytałem.
-Żeby zrobić mi na złość?- Spytała Dagmara.
- Niee… Bo chcę omówić sprawę urodzin Jagody.
- O tej porze?- Spytał Kendall.
- Buuc.- Powiedział półżywy Carlos.
- Ona właśnie wyszła z psemi.- Odpowiedziałem.
- A mówiąc o psach to Daga wyprowadzisz moją Sydnej.- Powiedział Carlos.
- Spoko. A co do urodzin to pozwól że ja się wszystkim zajmę. Ty się na tym nie znasz.
- Dobra. Możecie iść spać.- Kiedy to powiedziałem w sekundę kuchnia opustoszała a w całym
domu można było usłyszeć trzaskanie drzwi do pokoi. Za chwilę wróciła Jagoda z Fejsem.
- Hej kochanie. Gdzie reszta?- Spytała.
- Śpią.
- To trzeba ich obudzić.
- Nie wie…- Chciałem ją powstrzymać ale było za późno. Zaczęła krzyczeć „Bobudka”.
- Co ja wam do jasnej cholery zrobiłam??!!!- Krzyknęła Daga ze swojego pokoju.
- Do kurwy nęzy jestem grzeczny a dzisija jest sobota więc chyba mam prawo pospać
dłużej co???!!!- Krzyczał Kendall.
- Jak wam coś nie pasi to się wyprowadźcie bo my nie zamierzamy wstać wcześniej niż przed
10 choćbyśmy nie zasnęli!!!- Dodał Carlos a Jagoda przestała.
- Co im?- Spytała.
- Yyy… yyy… to pewnie przez pogodę…- Próbowałem nie dać poznać po sobie że
ich zerwałem z łóżek.
*** Dagmara ***
Kiedy wstałam o godzinie 08:15 zaczęłam zastanawiać się nad urodzinami Jagody.Miałam czasu bo tylko dwa tygodnie na zorganizowanie listy gości, menu, wystroju i wszystkiego co musi miećw sobie udane przyjęcie na 19-stkę.
- Okej. Najpierw lista gości.- Powiedziałam sama do siebie.- Hmm… Jennifer, Max,
Gusttavo,Bella…- Zaczęłam mówić sama do siebie. Po ok. 3 godzinach miałam gotową
listę.- U hu hu, ponad 500 gości… no ładnie… plus my to będzie 510. Czyli w domu
imprezy nie zrobimy. Teraz jeszcze trzeba wynająć salę.. Zadzwonię do RiRi i spytam się
czy mogę ją zrobić w jej studiu nagraniowym, zrobię to od razu.- Powiedział do siebie
i zadzwoiniłam do mojej najlepszej koleżanki z planu zdjęciowego. Po 15 minutach mogłam
z ulgą przyznać że sprawę sali mam z głowy. Przez kolejną godzinę robiłam na komputerze
zaproszenie na urodziny Jagody z którym poszłam do chłopaków.
- Chłopaki potrzebuję waszej pomocy!- Powiedziałam wchodząc do pokoju Carlosa gdzie
chłopaki grali w pokera.
- Nom, o co chodzi?- Spytał Kendall.
- Zrobiłam listę gości ale wyszło mi 500 osób. Sama nie zdąrzę zrobić tylu zaproszeń i
jednocześnie zająć się resztą więc wy zrobicie zaproszenia. Tu macie szablon, podałam tam
dokładne dane przyjęcia urodzinowego, a tu macie listę gośći. Zaproszenia mają być zrobione
góra na pojutrze więc brać kluczyki do samochodu i natychmiast do studia Rihanny gdzie
ona i jej załoga pomogą wam je zrobić, wydrukować i wysłać. Jasne?- Spytałam a
chłopaki patrzyli na mnie jak bym mówiła po chińsku.- No jasne czy nie?- Powturzyłam.
- Jasne. To my już…- Powiedział Carlos pokazując drzwi.
- Dobra, zaproszenia można uznać za gotowe. Teraz menu. Do tego potrzebuję szybkiego
internetu czyli skorzystam z komputera Jamesa…- Znów powiedziałam sama do siebie
i poszłam do pokoju mojego brata. Zaczęłam przeglądać strony z menu na różne okazje.
Zapisałam wszystko co mogło być na urodziny mojej przyjaciółki i podsumowałam cenu.
- Nawet nie tak źle.- Wyszło mi w sumie 3.650 dolarów z wszystko. Biegiem popędziłam do
Alex by prosić ją o pomoc. O godzinie 17:30 pojechałam do studia aby sprawdzić jak
radzą sobie chłopaki i jaki wystruj sali będzie dobry. Zrobiłam parę zdjęć i zabrałam
się do pracy na komputerze monterów teledysków. (Mają więcje możliwości do przerabiania
zdjęć dzięki czmu mogłam dopasować odpowiednie rzeczy na wystruj sali. O godzinie 21:00
razem z chłopakami wróciłam do domu.
- Gdzie wyście byli?- Spytała Jagoda.
- Przepraszamy kotku, wezwali nas nagle na plan zdjęciowy.- Powiedział Logan.
- Ciebie też.- Spytała się mnie dziewczyna.
- Taaak. To Ty nie wiesz że nagryamy razem piosenkę.- Powiedziałam szybko. W sumie, to
nie było kłamstwo bo faktycznie nie miała pojęcia o tym że coś takie się odbywa.
Nikt też nie powiedział że to się musi wydażyć.- Mniejsza. Ja zrezygnowałam więc
producenci są załamani a teraz przepraszam. Miałam ciężki dzień więc nie marzę o niczym
innym jak o śnie. Dobranoc.- Powiedziałam i poszłam na górę do swojego pokoju.
***Dagmara****
Przez następne dni nie miałam czasu dla siebie. Razem z Karą ze szkoły wracałyśmy po 16:30 a potem musiałam zajmować się organizacją przyjęcia urodzinowego dla Jagody i swoją pracą na planie przez co nie miała też czasu dla przyjaciół.
- Jezu!!! Usiądź na tyłku i siedź bo tak nie można!!!- Krzyknął Carlos kiedy plątałam się po salonie przechodząc do wszystkich pomieszczeń szukając papierów w sprawie urodzin i innych rzeczy.
- Jak widać na przykładzie Dagmary… MOŻNA!!!- Zaczął Kendall.- Laska, kiedy Ty odrabiasz lekcje?!- Dodał.
- Zawsze kiedy jem i „odpoczywam”.- Odpowiedziałam.
- To Ty teraz coś jesz?- Spytał zdziwiony James.
- Nie kurwa chodzę głodna!!
- No chyba tak!
- Hej co tam?- Spytała Jagoda wchodząc do salonu.
- Dagmara ma mrówki w gaciach!- Krzyczał zadowolony Kendall a ja spiorunowałam go wzrokiem.
- Aaaaha… Mówiąc o Tobie, mogę Cię na chwilę prosić?- I w ej chwili a mojej głowie była pustka. Wiedziałam że powinnam była szykować wszystko dalej do przyjęcia ale nie mogłam odmówić bo zaczęłaby węszyć.
- Jaguś, sorry ale ona jest zajęta.- Powiedział Logan.
- A Ty co do cholery, jej adwokat?!- Spytała wkurzona.
- Yyy… yyy… nieeee, ale..
- Ale ja chcę gadać z Dagą i to juuuuuuuż!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- Dobra, idę.- Powiedziałam, żeby się tak nie darli bo bolała mnie głowa. Poszłyśmy do jej pokoju.
- I jak z Niall’em?- Spytała.
- Nijak. Nie mam zamiaru z nim gadać. Ponoć przyjaźń ciemnowłosego z jasno jest najlepsza, ta przyjaźń zamieniła się w miłość a jak to każda miłość w zdradę. Ja to mam pecha do chłopaków.- powiedziałam śmiejąc się.
- E tam, to przez chłopaków a nie nas.- Odparła śmiejąc się.
- Dobra, ja jeszcze muszę odrobić lekcje więc idę do siebie.- Powiedziałam i wyszłam z jej pokoju. Po jakimś czasie odrabiania lekcji przyszedł James.
- A Ty znowu coś robisz?- Spytał.
- Odrabiać lekcje chyba muszę?
- No tak, ale ja w innej sprawie. Co jest?
- Czwartek wieczorem.- Odpowiedziałam ironicznie śmiejąc się z niego.
- Ha ha, chodzi mi o Ciebie i Niall’a.
- James! Obiecałeś że nie będziesz się wtrącał.
- No tak ale…
- Obiecałeś.
- Ale…
- Obiecałeś!!!
- Dobra, ale jak najdzie Cię nadchnienie do rozmowy to mów.
- Nooo.- Odpowiedziałam a on wyszedł.


Kiedy do niego weszłam postanowiłam że jeszcze przez góra godzinkę zajmę się organizacją przyjęcia.
Kiedy siadłam przy komputerze zaczełam zajmować sięwszystkim. Po „15 minutach” spojrzałam na zegarek
i okazało się że jest druga w naocy!
- No ładnie, góra godzinka.- Powiedziałam do siebie. Zanim jednak miałam zamiar się położyć zeszłam na dół
do kuchni żeby zrobić sobie herbatki na gardło bo zaczęło mnie boleć. Przy okzaji wpadałam na Jamesa i Kendalla
którzy teżzeszli się czegoś napić.
- Co Ty tu robisz? Dziecko, czy Ty teraz przerzuciłaś się też na tryb nocny?- pytał Kendall.
- Nie czemu?- Odpowiedziałam ochrypiałym głosem.
- Bo jeszcze nie śisz! Nie mów że to przez tę imprezę.
- ogóle ładnie zachrypłaś, pokaż czoło.- Powiedział James dotykając dłonią mojego czoła.- Zmierz temperature
bo wydaje mi się że masz gorączkę.- Powiedział i poszedł do łazienki po termometr. Zmierzyłam temperature.
- I?- Spytali się jendocześnie.
- Niee mam…- Powiedziałam a Kendall wyrwał mi termometr z ręki.
- No nie, 39,7 to nie jest temperatura.

- Co??! Ile??- Spytał z niedowierzaniem James.
- Tyle ile słyszałeś.
- Dobra, w poniedziałek pójdę do lekarza a teraz niech któryś mi zrrobi herbaty.-
Powiedziałam. Potem trochę pogadaliśmy i poszliśmy do siebie. Kiedy się obudziłam
gardło bolało mnie bardziej niż wczoraj. Było bardzo wcześnie, chwilę po piątej.
Zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam herbate, potem łyknęłam syropek na ból
gardła, przebrałam się i zaczęłam kontynuować to co zaczęłam wczoraj.
To samo działo sięprzez nasstępne dni ale miałam więćej czasu ze względu na
chorobę i na to że przez tydzień nie mogłam ruszyć się z domu.
***Jagoda i Logan***
Siedziałam z Loganem w kuchi i piliśmy kawe , i myslałam nad tym co jest
między Dagmarą a Niall’em.
- Nad czym tak myslisz skarbie – spytał mnie szatyn
- Nady sytułacją medzy Dagnarą ,a Niall’em czy to prwada że On jej nie zdradził .
- Wiessz co mnie to reż ciekawi ,
….. Mam pomysł – powiedział bardzo podekscytowanny
- Jaki?- Spytałam.
- Teraz Ci nie mogę powiedzieć ale wiem, że jak to zobaczysz to będziesz
dumna ze swojego chłopaka.- Powiedział i poszedł do siebie. Za chwilę zszedł na
dół z kluczykami do auta i powiedział że musi najpierw coś załatwić. Wrócił
po ok. pół gadziny zadowolony jak dzieciak.
- Co Ty taki zadowolony?- Spytała się go Zuza.
- Ktoś Ci do kieszeni napluł?- Dodała Iza.
- Niee… dowiecie się kiedy indziej ale dowiecie.- Powiedział i poszedł do siebie.
***Dagmara***
Następne dni mijały nienormalnie. Co trochę był jakiś problem związany z
imprezą. Dobrze chłopaki mi pomagali bo inaczej bym zeszła. Wreszcie nadszedł
tak długo oczekiwany dzień- 19 urodzinu Jagody.
- Dobra, a jak my ją tam że tak powiem.. PRZETRANSPORTUJEMU???- Spytał
Logan.
- Spokojna twoja roczochrana, a właśnie, uczesz się, wy pojedziecie o 15:00
do studia Rihanny wtedy, kiedy ja i ona będziemy na dworze z psami.
Powiem jej że dostałam nagłe wezwanie do studia, pójdzie tam ze mną a jak
wejdziemy.. wiecie co macie zrobić.- Powiedziałam a oni się uśmiechali, na znak
że kapują co mają zrobić. Kiedy dochodziła 14:00 wyciągnęłam Jagodę
ze sobą na spacer. Wzięłyśmy psy i wyszłyśmy a reszta zaczęła się szykować
do wyjazdu. Postanowiłam że zabiorę ją tam gdzie nie będzie widziała że
rwszta gdzieś jedzie.
- Gdzie my idziemy?- Spytała po 15 minutach.
- Gdzie nas nogi poniosą.- Odpowiedziałam.
- Aha, a ile masz zamiara tak ze mną chodzić?
- Dłuuuuuugo.- Łaziłyśmy już 45 minut. Dostałam SMS-a od Jamesa że
już wyjechali i że możemy wracać do domu.
- Od kogo to?- Spytała.
- Od mojego mengo, napisał żebym przyjechała do studia bo chcą mnie jakoś
przekonać do współpracy z chłopakami. Oni już tam są.- Choćmy. Pojedziesz
ze mną bo nie chce mi się iść samej.- Wróciłyśmy do domu po czym zaczęłam
rozglądaćsię czyje auto jest w garażu.
- Okay,… Czyli Logana.- Powiedziałam szeptem sama do siebie.
- Jedziemy autem Logana, a on nie będzie miał nic przeciwko?- Spytała Jagoda.
- Niech spróbujee.. Nie no żart, nie, nic nie powie bo zawsze pożyczam od
nich auta, jak leci. Jeszcze nigdy nie mieli wontów.- Odpowiedziałam.
Jazda autem zajeła nam 20 minut. Kiedy dotarliśmy pod wytwórnię RiRi
nie stało przed nią żadne auto oprócz jej samej i chłopaków. Kiedy weszłyśmy
do środka wszyscy krzyknęli „NIESPODZIANKA!!!” a Jagoda o mało nie dostała
zawału.
- Nie mogę uwieżyć!! Pamiętaliście!! Dobra, przyznać się, kto to zorganizował!?-
Spytała a cała nasza grupka pokazała palcem na mnie.
- Iiiii!!! Dziękiii!!!- Powiedziała, a raczej krzyknęła i przytuliła mnie tak mocno
że czuła że zaraz wypluję płuca. Kiedy mnie puściła Logan zają jej miejsce,
złapał mnie za rękę i pociągną trochę dalej.
- Czego chcesz?- Spytałam.
- Mam prezent, za to co zrobiłaś. Idź pod sale 4.- Powiedział uśmiechając się
bardzo tajemniczo i za razem jak mąłe dziecko, póścił mnie i poszedł do reszty.
Udałam się pod 4 tak powiedział mi Logan. Stał pod nią jakiś chłopak ale
nie mogłam dostrzec jaki bo było ciemno a przez pośpiech nie założyłam ani
okularów ani szkieł kontaktowych.
- Hej.- Powiedział a po głosie rozpozanłam żę to Niall. Już chciałam coś
powiedzieć ale zanim to zrobiłam położył mi plaec na ustach.- Zanim coś powiesz
błagam, wysłuchaj co mam Ci do powiedzenia.- Oznajmił, zdjął mi palec z ust
a ja byłam ciekawa co chce mi powiedzieć.- Ja wiem, że to że całowałem się
z Demi to wyglądało…- Mówił a ja zastanawiałam się co tak na prawdę
nadal do niego czuje. Uświadomiłam sobie że przez te ostatnie dni tęskniłam za nim
bo nie widziałam go od tej sesji dla kampani „NO H8″, fakt, prubował się ze
mną skontaktować ale ja odrzucałam wszystkie połączenia a SMS-y kasowałam
przed przeczcytaniem.- I wiem że na pewno to Cię zabolało ale…- Ciągnął
dalej ale ja nadal go nie słuchałam. I nagle „włączyła się moja rozmowa z sercem”:
- Kochasz go?
- Tak!
- Zależy Ci na nim?
- Tak!
- To go pocałuj i odpuść sobie kretynko!!!- I właśnie wtedy postanowiłam że zrobię
to co „powiedziało mi” serce. Pocałowąłam go a on wrescie przestał gadać.
- Czuli wybaczasz mi?- Spytał.
- Nie wiesz, całuję Cię bo Cię nie nawidzę.- Uśmiechnęłam się a wtedy to on
pocałował mnie.- Ja też Cię przepraszam, za to z Harrym.- Dodałam bardzo cicho.
On za odpowiedź uśmiechnął się i mnie przytulił.
- Tylko ostrzegam, jeszcze nie wyzdrowiałam.- Powiedziałam zadowolona.
Resztę wieczora spędziliśmy razem (rzecz jasna zostawiałam go z Jamesem
rzeby poplotkować z Jagodą).Po powrocie do domu Jagoda zaciągnęła mnie do sibie,
jeszcze raz podziękowała za (i tu cytat) „Najlepsze urodziny na świcie”
i kazała opowiedzieć dokładnie jak to było. Kiedy skończyłam zeszłam do salonu
bo reszta jeszcze nie spała, wzięłam Logana i zaprowadziłam do kuchni.
Kiedy się tam znaleźliśmy przytuliłam go bardzo mocno i dałam buziora w poliko.
- A to za co?- Spytał zdziwiony.
- Już Ty nie udawaj że nie wiesz o co chodzi. Dziękuję!!!- Krzyknęłam.
- Przynajmniej tyle mogłem zrobić za to co zrobiłaś.- Powiedział.
- Mogłeś mi przecież zawsze zapłacić, ale to też może być.- Uśmiechnęłam
się i wróciliśmy do reszty. Poszliśmy spać dopiero po 6:00.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz