poniedziałek, 5 listopada 2012

Rozdział 10

Nadszedł dzień wylotu z Polski cały czas , każdy biegał po domu i zabierał swoje rzeczy , żeby niczego nie zapomnieć . Wylot mieliśmy na godzinę 20.00 więc nie spieszyliśmy się zbytnio . Mama jak zawszę przeżytała , że już nie wracam do polski a tata to tak jak tata czyli narzekał na to , że chłopacy go zostawiają i że się z nimi tak długo nie zobaczy . Miałam wrarzenie że mój własny ojciec będzie tęsknił bardziej za naszymi chłopakami niż za własnymi córkami .
O 19. wszyscy zaczeli znośić swoje waliski i pokować je do dwóch samochodów . Kochałam Polskę ale nie miałam żalu , że stąd wylatuje bo czułam że moje miejsce jest w Los Angeles . Wszyscy ( włącznie z rodzicami ) pojechaliśmy na lotnisko było dużo łez i rozpaczy , ale mówi sie trudno .
-Dziewczynki uważajcie na siebie – powiedziała mama za łzami w oczach
- Dobrze odpowiedziałyśmy równocześnie – i żóciłyśmy się rodzicą na szyje .
- będziemy tęsknić – powiedziała mama za siebie i tatę
- My też – poinformowała Patty
- Mamo my już idziemy bo już nasz samolot jest – powiedziałam
Tata podszedł jeszcze do chłopaków i uściskał ich po męsku na pozegnanie . Po wsyzstkich czułościach wyśliśmy na pokład ogromnej maszyny i zajeliśmy swoje miejsca .
- Kochanie ty płaczesz – spytał mnie Logan ocieraj mi z policzka łzę
- Nie … nie tylko jakoś tak mi się łza w oko zakręciła
- rozumiem , już tenskniż za nimi - odpowiedział
- Tak , a ty byś nie tensknił – rozkleiłam się w jego ramionech
- Kotku przecież to jest całkiem normalnie – i przytulił mnie do siebie
W głośnikach usłyszeliśmy głos pilota , który kazał zapiąć pasy bo ztartujemy i po 6 godzinach lotu usłyszeliśmy to samo tylko nie że startujemy a londujemy . Chłopacy zamówili taksówkę i wróciliśmy do domu a nie było z tym mniejszego problemu bo było o ok. 16.00 po południu . Nasz pojazd strasznie się wlukł pod naszym domem byliśmy ok.17 więc nasza podróż trwała nie całą godzinę.
- Nareszcie w domu – krzyknoł Kendall kiedy weszliśmy do domu
- Nie wiem jak wy ale ja idę spać – poinformowała nas Kara
Wszyscy się z nią zgodzili i udali się do swoich sypialni . Ja oczywiście poszłam z Loganem , a Alex z Jamesem a reszta to oczywiste ( my juz tak jagby ze sobą mieszkamy ) .
Następnego dnia tak ok. 5 rano zeszłam do kuchni by się napić. Zobaczyłam w niej Logana, Kendalla, Jamesa, Patty, Ize oraz Alex.
- A to co? Jakieś zebranie?- Spytałam
- Nie, a właściwie tak.- Oświadczył Logan poważnym głosem a ja wiedziałam że to nie żarty.
- Chodzi o to że Carlitto będzie miał za tydzień urodziny i musimy coś
wymyśleć.- Powiedział tym samym tonem Kendall.- A gdzie Daga i Kara?-
Zapytał
- Daga poszła do łazienki a Kara już wstaje.- Powiedziałam pół żywa.
- Carlos jeszcze śpi, nie możemy go obudzić bo nasze plany legną w gruzach.- Powiedziała Daga i Kara szeptem schodząc do nas.
- Tak, masz rację. Dobra Iza weź kartki i długopis, zapiszemy nasze
pomysły, listę gości, menu i wg, a, no i chyba musimy też zamówić serwis
sprzątający czy coś bo przecież nie użadzimy takiego przyjęcia w takim
„chlewie”.- Powiedział Kendall schodząc z poważnego tonu.- Dobra, Daga
ty coś umniesz gotować i nie oszukujmy się masz talent plastyczny jak
nikt dlatego dobierzesz sobie dwie osoby które ci pomogą.- Powiedział
zapisując ją na kartce.
- Dziękuję ci Kendall za komplement, mogę upiec pare ciast, tort i jakiś
obiad czy coś. Dobieram rzecz jasna Jagodę i… Jamesa, chodził do
szkoły plastycznej, mam nadzieję że coś zapamiętałeś.- Powiedziała a
James kiwną twierdząco głową.
- Aha, Kendall a co do serwisu to lepiej żebyśmy my sprzątali. Kiedy my
się za to weźmiemy Carlos nie będzie nic podejrzewał szczególnie kiedy
on też będzie zaangażowny bo ekipa gości raczej rzuci mu się w oczy a
poza tym chyba umiecie posługiwać się mopem i szczotką, co?- Spytała a
wszyscy wybuchnęli cichym śmiechem.
- Ok czyli Daga, JAgoda i James oraz dekoracje i menu można skreślić.
Zostaje Kendall, Iza, Patty, Alex, Kara i ja oraz list gości, pomysły,
sprzątani i „i wg”.- Powiedział szatyn i znowu rozległ się nasz śmiech.
- JA, Patty i Kara możemy zająć się listą gości.- Powiedziała po chwili
Iza a Kendall zapisał je razem z zajęciem które będą wykonywały.
- Ok. Czyli jeszcze Logan, Alex i ja. My zajmniemy się pomysłami na
dekoracje i menu dla Dagi i reszty jej zespołu?- Spytał niepewnie Logan a
ja i James spojrzeliśmy na nią.
- Nom spoko, będziemy mieli część z myśleniem z głowy.
- Jeszcze trzeba zaangażować maniaka czystości żeby pomógł nam sprzątać a
to będzie banalne.- Powiedziałam i nagle wszyscy dostaliśmy kompletnej
głupawki.
- Dobra. Wszystko jasne. Każdy wie co ma robić więc choćmy się przebrać
żeby nie paradować w piżamach i zrobimy śniadanie.- Powiedziała Kara a w
tedy nasza głupawka się nasiliła. Nagle jednak Alex spoważniała i
zdębiała.
- Co jest?- Spytałam.
- A co z Carlosem?- Odpowiedziała pytaniem.
- Jak to „co z Carlosem”? O co ci chodzi?- Spytał Kendall.
- No przecież on nie może być w domu kiedy będą przygotowania.
Szczególnie kiedy dziewczyny i James będą robili dekoracje i zajmowali
się menu.- Oznajmiła a nas olśniło.
- Faktycznie. Izka ja i Kara sobie poradzimy z listą a ty zajmij się
Carlosem. W końcu to twój facet, nie nasz.- Powiedziała Patty a Iza się
zgodziła.
- Daga a kiedy zaczynacie piec i wogóleg?
- No niewiemw, Jagoda, James kiedy.
- Może w środę. Skoro na przyszły tydzień ma urodziny nie ma sensu
wcześniej.- Powiedziałam a James się zgodził bo to nie był głupi pomysł a
Daga spojrzała na Izkę a ona już wiedziała co i kiedy ma robić.
To tak jaki był pomysł poszliśmy się ubrać , zajeło to wszystkim ok. 15 min . spotkaliśmy się na dole ale oczywiście tylko ja i Dagmara robiłyśmy śniadanie bo nikomu się nie chciało . A więc postanowiłyśmy zrobić tym naszym głodomorą naleśniki .
- To co ja robię ciasto a ty smażysz ? - zasugerowałam
- Tak , nie chce mi się ” babrać” w składnikach – odpowiedziała
Robienie naleśników zajeło niecałą godzinę bo póżniej już wszyscy się zchodzili i już ich ubywało .
Najwięcej zjadali chłopacy , i już nie mogli się doczekać kiedy będą następne .
- O wy już nie śpicie – do kuchi wszedł Carlos bardzo zaspany i w samych bokserkach .
- No tak jakoś -odpowiedziała mu Alex
- kochanie nie marudzi i siadaj jeść – powiedziała Iza i pocałowała go w policzek
Latynos zrobił to co kazała mu jego żona . A Dagmara przyniosłam mu tależ z jedzeniem . Gdy wszyscy się najedli usiedlismy w salonie i wlączyliśmy TV .
- Wiecie co naszła mnie ochota na pieczenie ciast , może coś upieczemy – spytała Daga
- A mamy jakieś składniki – spojrzałam na nią
- Nie , ale zawsze mozna się udać do sklepu – powiedziała wesołym tonem
- A wiecie co ja bym z chęciom zjadł ciasto – powiedział Logan a James go poparł
- To co jedziemy – spytałam patrząc na nich
- Ale my też – chłopacy lekko się oburzyli tą wiadomością
- No a co myśleliście , w tylko to byście chcieli jeść - podsumowała ich Alex
- ale kochanie … – James powiedział z miną czterolatka
- Maslow nie marudzi tylko jedziesz z nimi bo przecież ktoś musi ność zakupy – dodała lekko wrednym głosem
- No dobra … – zgodził się niechetnie .
Ja , Dagmara , Logan i James pojechaliśmy samochodem Logana na zakupy do centrum handlowego . Najpierw ciągalismy ich po sklepie spożywczyma a później jak to dziewczyny poszliśmy kupić sobie kilka ciuchów w New Yorkeże . Na samych ciuchach sie nie skończyło bo jeszcze kupiłysmy sobie po dwie , pary botów i okulary przeciwsłoneczne . Puzniej wszyscy poszliśmy do kawiarni na kawę .
- dziewczyny ale w macie siłę latać po tych sklepach – Logan
- oj kotku nie przesadzaj i idzi lepiej zamów kawę
- No dobrze …. – nie chetnie ale wsał i poszedł
- Wiecie co , zanim on przyjdzie to ja puję kupić sobie błyszczyk tu za rogiem
- Tylko się pospiesz – James
- Postaram się – usmiechnełam się i poszłam .
Szłam do perfumerii aż za sobą usłyszałam męski , znajomy mi głos po chwili zoriętowałam sie że to był Harry z 1D .
- Jagoda poczekaj musimy porozmawiać
- ale o czym ?
- nobo ja cię … ja cię kocham
- co?!
Złapał mnie za ręce tak mocno że nie mogłam mu sie wyrwac jego tważ zbliżyłam się do mojej a jego usta dotykały się . stao to czego nie chciał ale pocałowaliśmy sie próbowałam mu się wyrwac ale na nic , ja mnie puścił to kopnełam do w nogę i poszłam do perfumerii .
***Dagmara***
- To… Tak właściwie od bardzo dawna nie mieliśmy okazji szczerze porozmawiać.- Powiedział do mnie James.
- A o czym Ty chcesz ze mną „szczerze porozmawiać”?- Spytałam.
- No tak ogólnie, co tam u Ciebie słychać, wszystko w porządku? Już dawno mi się nie zwierzałaś.- Powiedział troskliwym głosem.
- A co Ty jesteś, ksiądz że mam Ci się zwierzać z moich problemów osobistych?
- No nie ale… Wiesz, jesteśmy rodziną więc powinnaś mi ufać jak księdzu przy spowiedzi, dobrze wiesz że nic nie powiem i że Ci pomogę.
- No dobra, pytaj o co tam chcesz…- Powiedziałam niechętnie
- Masz chłopaka?
Po tym pytaniu o mało co nie zakrztusiłam się łykiem mojej kawy.
- Co przepraszam?? Czy mam chłopaka??- Powtórzyłam oburzona.
- No tak, a co, masz?- Odpowiedział pytaniem.
- A nawet jeśli to co?- W tedy chciał coś powiedzieć ale przyszedł Logan i nie chciał dokończyć. Byłam mu bardzo wdzięczna że się zjawił i nie musiałam kończyć tej krępującej rozmowy z moim kuzynem.
***Logan***
-A Jagoda gdzie jest ?
- Poszła po błyszczek – zaraz wróci poinformowałam mnie Daga
-Póję po nią , bo znając ją to ona tylko tak mówi
- No dobra
Udałem się do najbliższej perfumerii w poszukiwaniu mojej dziewczyny kiedy wyszłem za rogu zobaczyłem ją jak się całuje z tym Styles’em czułam jak coś pękło we mnie ale nie miałem siły podejść tam do nich więc wróciłem do stolika a przyjaciołam powiedziałem że jej nie znalazłem .
*** Jagoda****
Kupiłam błyszczek i szybko wróciłam do kawiarni nie dozywaliśmy się za dużo bo Logan i James mają swój temat i nie chciałam i przeszkadzać , a Dagmara pisała sms-a .
Po zakupach kiedy wracaliśmy do domu Dagmara zauważyła coś w stylu schroniska dla zwierząt. Jako że bardzo lubi psy wejście do niego było nieuniknione. Złapał Jamesa za rękę i zaciągnęła do środka. Ja i Logan poszliśmy za nimi a kiedy weszliśmy zobaczyliśmy że oboje stoją przy klatce z jakimś małym husky. Był na prawdę słodki.
- Popatrz na nich, wyglądają jak dzieci które dostały lizaka.- Powiedział do mnie Logan wskazując palcem Dagę i Jamesa.
- Jagoda, choć na chwilę, zobacz jaki on jest słodki!- Krzyknęła do mnie rudowłosa dziewczyna a ja poszłam go zobaczyć.
- Faktycznie śliczny. James kup sobie takiego, będziesz miał następnego mieszkańca twojego serca.- Powiedziałam śmiejąc się.
- Hmm… Może to nie jest taki głupi pomysł, ale wrócimy później bo teraz wracamy z zakupów a z psem było jeszcze „lepiej”.- Oznajmił.
***
Jak powiedział James tak też zrobił, pod wieczór wrócił do domu z psem którego oglądaliśmy.
- Suuper. Fajnie wygląda, taki… mały…_ Powiedział Carlos a na jego twarzy „namalował się” zaciesz.
- Jak dasz mu na imię?- Spytała Patty głaskając szczeniaczka po głowie.
- No nie wiem, Daga jak myślisz?- Spytał.
- Czemu ja?- Odpowiedziała pytaniem.
- No bo tak.- Odparł.
- To może Fox?- Spytała.
- Fox, mnie się podoba.- Powiedziałam uśmiechając się do niej.
- A więc niech będzie Fox!- Powiedział ucieszony James.
Później wszyscy siedzielismy w salonie , po tym co się stało nie mogłam spojrzeć na Logana bo czułam się tak jak to bym ja go zdradziłam więc postanowiła że pójdę do siebie i się położę już byłam na schodach kiedy usłyszałam głos Alex
- gdzie idziesz – spytała caciekawiona .
- idę się położyć , zmęczona jestem , ale wątpie żeby uwierzyła bo znamy się od bardzo dawna .
*** Dgmara***
Siedziałam na łóżku kiedy poczułam wibracje telefonu , były one krótkie więc już wiedziałam że to jest sms tylko zastanawiało mnie jedno od kogo . Spojrzałam na użądzenie i od razu wiedziałam kogo to numer to Niall . Odczytałam wiadomość , lekko zdziwiłam mnie jego treśc bo było w niej napisane żebym otworzyła okono . Zdziwiło mnie to ale otworzyłam , bo z nim nigdy nic nie wiadomo . Po niecałych pięciu minutach zobaczyłam Nialla na drzewie , który chce wejść przez okno do mnie do pokoju . Wlazł jak jakaś małpa do mnie , ale nie zamykał okna za sobą więc domyśliłam się że wyjdzie tą sama drogą co wszedł .
- Mam nadzieję, że cię nie obudziłem . – spytał szeptem
- Nie , nie mogę zasnąć
- Wiesz co musimy porozmawiać
- O czym – zdziwiło mnie leeko to pytanie
- On nas , to znaczy ja wiem że my jesteśmy przyjaciółmi , ale ja czuję do ciebie coś więcej ….
Dagmara … ja …. ja cię kocham . Juz dawno chciałem ci to powiedzieć ale nie mialem odwagi …
- No ną odpowiedzi , zamurowało mnie , nie wiedziałam co powiedzieć . Siedzielismy chwilę w milczeniu .
- Niall ja … ja nie wiem , co mam ci powiedzieć to trudne … daj mi jeszcze jeden dzień jutro spotkamy się w parku i dam ci odpowiedzi
- No dobrze …. – powiedział nie chętnie . Na porzegnanie pocałował mnie w czoło i wyszedł przez okno , a mnie zostawił z mętlikiem w głowie .
Nie mogłam zasnąć, cały czas myślałam o tym co zrobił Niall, kiedy tak myślałam usłyszałam ciche pukanie do drzwi mojego pokoju.
- Proszę.- Powiedziałam równie cicho. Drzwi otworzyły się a w jego progach stał Logan w bardzo „męskiej piżamie”.
- Bry wieczór, obudziłem Cię?- Spytał.
- Nie, jakoś nie mogę zasnąć. Bardzo ładna piżamka.- Powiedziałam uśmiechając się.
- Bardzo śmieszne, piżamka to mój najmniejszy problem.- Powiedział wchodzą do pokoju i siadając obok mnie na łóżku.
- Ooo… widzę że nie tylko ja mam zły dzień, co? Gadaj co się stało.
- Jak byliśmy w tej kawiarni i ja poszedłem do Jagody, to zobaczyłem jak całuje się z Harrym.- Kiedy to powiedział szczęka mi opadła.
- Przykro mi ale na 100% da się to jakoś wyjaśnić.- Powiedziałam.
- Pewnie tak… A Tobie co się stało.- Spytał szatyn.
- Po tym jak James przyszedł z Fox’em i wróciłam do pokoju przez okno wszedł Niall, popatrzał się na mnie złapał mnie za rękę i powiedział że mnie kocha.- Na te słowa to jemu opadła szczęka.
- O ja, i co mu odpowiedziałaś?
- Powiedziałam żeby dał mi czas do jutra, żeby przyszedł o 12 i ja mu powiem czy ja też i czy będę z nim chodzić ale ja nie mam pojęcia.- Odparłam.
- Ale chała.- Powiedział do mnie Logan.- Chociaż mam pomysł. Ja pomyślę nad rozwiązaniem twojego problemu a Ty mojego. Cudze problemy rozwiązuje się najlepiej.- Oznajmił uśmiechają się.
- Dobrze, jutro po śniadaniu pójdziemy do Ciebie i wymienimy się rozwiązaniami.
Na zajutrz spotkaliśmy się na śniadaniu. Ja nie zmróżyłam oka więc wszyscy się pytali czemu wyglądam. Po zjedzeniu poszłam do pokoju Logana i zaczęłam rozmowę:- Nie wiem jak Ty ale nie spałam całą noc.
- Ja też ale mam rozwiązanie. Myślę że powinnaś odpowiedzieć Sobie na pytanie czy go kochasz i podjąć właściwą decyzję.
- Dobry pomysł, takie oczywiste a jednak na to nie wpadłam, a ja sądzę że powinieneś poważnie porozmawiać z Jagodą o tym co widziałeś, na pewno jakoś się to wyjaśni.- Powiedziałam a potem dodałam:- I miałeś rację, najlepiej i najłatwiej rozwiązuje się cudze problemy.- Uśmiechnęłam się do niego, on odwzajemnił ten gest i wyszliśmy żeby stawić czoła naszym problemom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz